Niespodzianka na początek
Jak pierwsi na boisko wybiegły drużyny Yellows Zambrów.org i FC Galacticos. Pogoda nie sprzyjała i od samego początku do końca kolejki padał deszcz. W tym spotkaniu faworyt wydawał się jeden, a mianowicie „gospodarze”, którzy po 8 rozegranych kolejkach zajmowali 6 miejsce w tabeli, natomiast ekipa gości z siedmioma punktami plasowała się na 9 pozycji. Jak już pokazały niektóre mecze w MLPN miejsca w tabeli nie grają i wszystko weryfikuje boisko. Yellowsi już do końca rundy będą osłabieni brakiem swojego najlepszego strzelca Rafała Brokowskiego, który opuścił tymczasowo kraj. Brak lidera od razu dał się od razu odczuć, gdyż w poprzednim meczu żółci wysoko przegrali z PHU Kurpiewski, a w 10 kolejce także nie zaczęli najlepiej i do przerwy po dwóch bramkach Mariusza Choińskiego przegrywali 0:2. Po przerwie podrażnieni gospodarze rzucili się do ataku, jednak tę część spotkania wygrali tylko 2:1 i ostatecznie ponieśli kolejną porażkę przegrali 3:2. Do szóstki kolejki z tego spotkania trafił Mariusz Choiński, który jest wyróżniającym się zawodnikiem, nie tylko drużyny Galaktycznych, ale także całej MLPN, gdyż już po raz trzeci znalazł się wśród najlepszych graczy tygodnia.
Yellows Zambrów.org –FC Galacticos 2:3 (0:2)
niedziela, 20 czerwca 2010, godz. 15.00
Bramki: 0-1 Choiński, 0-2 Choiński, 1-2 Paliwoda, 1-3 Kraszewski, 2-3 Karpiński
Yellows Zambrów.org: Piotr Bieliński – Adam Dowlaszewicz, Mariusz Karpiński, Jakub Bobko, Łukasz Paliwoda, Marcin Anikiej, Bartosz Anikiej, Daniel Kulesza
FC Galacticos: Przemysław Rusinek – Mateusz Malinowski, Maciej Nierodzik, Maciej Niedźwiecki, Daniel Kraszewski, Paweł Prażych, Mariusz Choiński
Deklasacja
Już w pierwszej minucie drugiego spotkania pomiędzy Balticą Travel, a Startem Kołaki było 1:0, kiedy to mocny strzał Grzegorza Kiełczykowskiego trafił wprost w bramkarza, ale śliska piłka przeleciała między jego nogami. Minutę później na 2:0 podwyższył Damian Chojnowski, napastnik w sytuacji sam na sam strzelił... w środek bramki, jednak piłka zatrzepotała w siatce. Koledzy podsumowali tę sytuację gromkim śmiechem. Rozluźnieni gospodarze stracili bramkę na 2:1, kiedy napastnik Startu ograł dwóch obrońców i płaskim strzałem zaskoczył Rakowskiego. Ta sytuacja nie zmieniła jednak obrazu gry, moment później Chojnowski strzelił swoją kolejną bramkę, tym razem w sytuacji jeden na jednego napastnik ośmieszył bramkarza dwukrotnie kładąc go na zmoczoną murawę i w końcu strzelił do pustej bramki. Czwarta bramka ponownie była dziełem Choojnowskiego, który wpakował piłkę obok bezradnego golkipera gości. Bramka na 5:1 padła niedługo potem - po rzucie rożnym obrońcy Startu wybili piłkę przed pole karne, gdzie czyhał na nią Damian, który przyjął ją na klatkę i mocnym strzałem umieścił ją w siatce rywali. Baltica w dalszym ciągu konstruowała swoje akcje, a rywale nie mogli wyjść z piłką dalej niż wyznaczała to linia środkowa boiska. Pierwszą połowę fantastyczną bramką zamknął Artur Kiełczykowski, który ograł w polu karnym dwóch obrońców i z ostrego kąta huknął jak z armaty - piłka odbiła się od poprzeczki, słupka i wpadła do bramki. Pierwsze 20 minut to kompletna dominacja Baltica Travel, która w zasadzie robiła co chciała z drużyną rywali. Zawodnicy obu drużyn nie chcieli zejść na przerwę, więc druga część spotkania rozpoczęła się zaraz po zakończeniu pierwszej. Drużyna Startu Kołak niezdarnie próbowała przedostać się pod bramkę Turystycznych jednak bez żadnego efektu. Gospodarze mieli mnóstwo szans na podwyższenie rezultatu, swoje sytuacje w dalszym ciągu mieli Chojnowski i bracia Kiełczykowscy. Na 7:1 podwyższył Damian, który dostał idealne podanie ze strzydła i stojąc metr przed bramką wpakował piłkę w okienko bramki. Festiwal strzelecki trwał w najlepsze, a ostatnimi dwoma bramkami spotkania popisali się bracia Kiełczykowscy, odpowiednio Grzegorz i Artur. Po tym spotkaniu Start spadł z 10 na 11 miejsce w tabeli, natomiast Baltica utrzymała, a wręcz umocniła się na pierwszym miejscu w MLPN. Do szóstki kolejki tego spotkania trafił strzelec pięciu bramek Damian Chojnowski.
Po meczu bez większej histrorii Baltica Travel ograła Start Kołaki w stosunku 9:1. To miał być ostatni mecz kontrolny przed wyjazdem do Grajewa na Ligę Mistrzów i trzeba przyznać, że był bardzo udany. Jak tragicznie przed tygodniem, tak doskonale dzisiaj. Zwycięstwo ani przez chwilę nie było zagrożone dzięki bardzo dobrej postawie obrońców - Klepacki, Felter i Jórzak przez cały okres spotkania ze swoich obowiązków wywiązywali się znakomicie. O grze ofensywnej nie ma w zasadzie co wspominać, choć kilka stuprocentowych okazji nie zostało wykorzystanych, ale to chyba przez rozluźnienie spowodowane bardzo wysokim wynikiem. Szczególnie cieszy dobra forma Chojnoskiego, który w ostatnich dwóch kolejkach był wybierany do 6 kolejki, przed zbliżającym się turniejem mistrzów wszyscy są z tego powodu zadowoleni.
Baltica Travel – Start Kołaki 9:1 (6:1)
Baltica Travel – Start Kołaki 9:1 (6:1)
niedziela, 20 czerwca 2010, godz. 16.00
Bramki: 1-0 Kiełczykowski Grzegorz, 2-0 Chojnowski, 2-1 Tomczyk, 3-1 Chojnowski, 4-1 Chojnowski, 5-1 Chojnowski, 6-1 Kiełczykowski Artur, 7-1 Chojnowski, 8-1 Kiełczykowski Grzegorz, 9-1 Kiełczykowski Artur
Baltica Travel: Paweł Rakowski – Kamil Felter, Artur Kiełczykowski, Tomasz Klepacki, Grzegorz Kiełczykowski, Damian Chojnowski, Marcin Jórzak
Start Kołaki: Michał Maliszewski, Paweł Maliszewski, Paweł Kurant, Damian Tomczyk, Maciej Gronostajski, Konrad Misiewicz, Robert Brzostowski
Baltica Travel: Paweł Rakowski – Kamil Felter, Artur Kiełczykowski, Tomasz Klepacki, Grzegorz Kiełczykowski, Damian Chojnowski, Marcin Jórzak
Start Kołaki: Michał Maliszewski, Paweł Maliszewski, Paweł Kurant, Damian Tomczyk, Maciej Gronostajski, Konrad Misiewicz, Robert Brzostowski
Kapitalne widowisko
Na trzecie spotkanie dnia czekali chyba wszyscy, a na pewno zawodnicy Baltica Travel, którzy czekali kiedy to potknie się drużyna, która depcze im po piętach. Naprzeciw siebie stanęły BTS Szymańscy i PHU Kurpiewski, czyli odpowiednio trzecia i druga drużyna rozgrywek. Choć pogoda z pewnością odstraszyła kibiców od stawienia się na tym bez wątpienia hitowym spotkaniu to w okolicach boiska przy ulicy Katyńskiej zjawiła się spora grupa ludzi, głównie drużyn rozgrywających mecze wcześniej bądź później. Na początek emocji nie trzeba było długo czekać, gdyż byliśmy świadkami chyba najszybszej bramki zdobytej w rozgrywkach MLPN. W okolicach dziesiątej sekundy spotkania dobrze interweniował bramkarz PHU, jednak jakieś piętnaście sekund później musiał już wyciągać piłkę z siatki, a strzałem po krótkim rogu popisał się Grzegorz Danowski. Przez kilka następnych minut obie drużyny atakowały z wielkim animuszem na bramkę rywali, do siatki trafili w końcu goście, a strzałem z kolana popisał się Piotr Firmuga, który posłał piłkę nad bramkarzem gospodarzy i tym samym doprowadził do remisu. W pierwszej części spotkania byliśmy świadkami jeszcze jednej bramki, której autorem został Rafał Krajewski z ekipy gości, który atomowym strzałem z dystansu posłał piłkę obok bezradnie interweniującego Konrada Pupka. Obie drużyny bombardowały bramki strzałami z dystansu próbując wykorzystać złe warunki atmosferyczne, gdyż przy tak mocnych uderzeniach i śliskiej piłce i murawie różne cuda mogły się wydarzyć. Obaj golkiperzy stawali jednak na wysokości zadania i do przerwy wydawało się, że Kurpiewski kontroluje przebieg spotkania i jeżeli tylko zagra tak solidnie z tyłu jak nas do tego przyzwyczaił to odniosą kolejne zwycięstwo. Po krótkiej przerwie obie ekipy wyszły walczyć o trzy punkty w drugiej połowie. Trzeba zaznaczyć, że w obu ekipach zabrakło liderów tych że ekip, w BTSie zabrakło Pawła Zalewskiego, natomiast w ekipie PHU brakowało Grzegorza Jankowskiego. Bez wątpienia gdyby Ci dwaj zawodnicy stawili się na niedzielny mecz emocji było by jeszcze więcej. Tych jednak i tak nie brakowało. Obie drużyny pokazały, że nastawiają się na grę ofensywną momentami zapominając, że trzeba też bronić dostępu do własnej bramki. Jako pierwsi błąd rywali wykorzystali gospodarze, a dokładniej Adam Klimaszewski nie dał szans bramkarzowi gości na skuteczną interwencję. Wynik 2:2 utrzymywał się przez kilka najbliższych minut, jednak w końcu ktoś musiał popełnić błąd i po raz kolejny ekipą popełniającą błąd była drużyna PHU, a skutecznie gafę obrońców wykorzystał Tomasz Kozłowski. W drużynie gospodarzy wybuchł szał radości, wszyscy byli bardzo zadowoleni z przebiegu spotkania, jednak dość szybko zostali uciszeni przez Piotra Firmugę, który zupełnie niepilnowany dostał piłkę w okolicach i nie miał problemu z pokonaniem bramkarza gospodarzy. W jednej z kolejnych sytuacji bramkowych nie popisali się zawodnicy BTSu, najpierw Nowacki nie wykorzystał idealnej sytuacji do zdobycia bramki gubiąc piłkę, obrońcy wybili ją na aut, Paweł szybko podał ją do Grzegorza Danowskiego, który nieporadnie przyjmował futbolówkę i sytuacja na zdobycie bramki została zmarnowana. Końcówka spotkania była niesamowicie emocjonująca, Paweł Nowacki nie miał siły wracać się po wszystkich akcjach ofensywnych i po jednym z takich braków powrotu niespodziewanie dostał piłkę na 17 metrze przed bramką gości, zawodnik chyba zbyt bardzo się podekscytował, gdyż mając do wyboru przeróżne możliwości, takie jak minięcie bramkarza, czy posłanie piłki nad nim, zdecydował się na strzał kilka metrów od bramki Korytkowskiego, mimo iż na podjęcie decyzji o tym co zrobić miał naprawdę mnóstwo czasu, gdyż obrońcy PHU byli bardzo daleko od własnej bramki zaangażowani w akcje ofensywne swojego zespołu. Chwilę później Mirosław Jatczak z ekipy gości mógł dać zwycięstwo swojej drużynie, dostał idealne podanie ze skrzydła i stojąc przed polem karnym oddał mocny celny strzał w światło bramki, jednak Konrad Pupek pewnie interweniował. Po chwili długie podanie dostał Grzegorz Danowski z BTSu i stanął oko w oko z bramkarzem PHU, Grzegorz ładnym zwodem minął bramkarza i mając przed sobą pustą bramkę…… został sfaulowany i sędzia bez cienia wątpliwości wskazał na rzut karny, trzeba przyznać, że była to jak najbardziej słuszna decyzja arbitra, który bardzo dobrze prowadził to spotkanie. Zawodnicy gości byli załamani, gdyż była to ostatnia akcja spotkania i wiedzieli, że w przypadku straty bramki poniosą pierwszą porażkę w MLPN. Drużyna BTSu miała kapitalną szansę do zdobycia trzech punktów, ciężko było wybrać zawodnika, który wykona rzut karny, w końcu do wykonania „jedenastki” zdecydował się Tomasz Kozłowski, skoncentrowany Adam Korytkowski w bramce PHU wierzył, że uda mu się obronić ten strzał, zawodnik BTSu wziął rozbieg, strzelił, bramkarz rzucił się w lewy róg bramki, a piłka……. zatrzepotała w prawym rogu i gospodarze mogli cieszyć się ze zdobycia trzech punktów. Wszyscy zgromadzeni przy boisku stwierdzili, że było to niezwykle emocjonujące spotkanie i najsprawiedliwszym wynikiem byłby remis, jednak w piłce nie chodzi o sprawiedliwość, a o to kto zdobędzie więcej bramek. Tym razem lepsi okazali się zawodnicy BTSu, a PHU poniósł pierwszą porażkę w sezonie i od razu spadł na trzecią pozycję. Na pozycję wicelidera awansowała właśnie drużyna BTSu, tracąca do lidera 4 punkty, podobnie jak PHU Kurpiewski i podobnie jak Kurpiewski mają oni do rozegranie jedno zaległe spotkanie. Można powiedzieć, że gospodarze są ekipą rozstrzygającą wyniki na swoją korzyść w samych końcówkach, gdyż jest to bodajże 4 spotkanie w którym o wyniku decydują ostatnie sekundy. Tylko Baltica Travel była w stanie wygrać z ekipą BTSu w samej końcówce spotkania, wszyscy inni doznali porażek. Do szóstki kolejki z tego spotkania trafił Grzegorz Danowski, który zdobył najszybsza bramkę w MLPN i w ostatnich sekundach wywalczył rzut karny dający trzy punkty jego drużynie. Już za tydzień BTS podejmie nieprzewidywalny Promil Drozdowo, natomiast PHU Kurpiewski podejmie lidera rozgrywek Baltica Travel i na to spotkanie z pewnością będą zwrócone oczy wszystkich obserwatorów. W przypadku porażki Turystycznych i zwycięstwa BTSu to właśnie BTS zostanie liderem rozgrywek, a Baltica spadnie na drugie, bądź trzecie miejsce.
BTS Szymańścy – PHU Kurpiewski 4:3 (1:2)
Na trzecie spotkanie dnia czekali chyba wszyscy, a na pewno zawodnicy Baltica Travel, którzy czekali kiedy to potknie się drużyna, która depcze im po piętach. Naprzeciw siebie stanęły BTS Szymańscy i PHU Kurpiewski, czyli odpowiednio trzecia i druga drużyna rozgrywek. Choć pogoda z pewnością odstraszyła kibiców od stawienia się na tym bez wątpienia hitowym spotkaniu to w okolicach boiska przy ulicy Katyńskiej zjawiła się spora grupa ludzi, głównie drużyn rozgrywających mecze wcześniej bądź później. Na początek emocji nie trzeba było długo czekać, gdyż byliśmy świadkami chyba najszybszej bramki zdobytej w rozgrywkach MLPN. W okolicach dziesiątej sekundy spotkania dobrze interweniował bramkarz PHU, jednak jakieś piętnaście sekund później musiał już wyciągać piłkę z siatki, a strzałem po krótkim rogu popisał się Grzegorz Danowski. Przez kilka następnych minut obie drużyny atakowały z wielkim animuszem na bramkę rywali, do siatki trafili w końcu goście, a strzałem z kolana popisał się Piotr Firmuga, który posłał piłkę nad bramkarzem gospodarzy i tym samym doprowadził do remisu. W pierwszej części spotkania byliśmy świadkami jeszcze jednej bramki, której autorem został Rafał Krajewski z ekipy gości, który atomowym strzałem z dystansu posłał piłkę obok bezradnie interweniującego Konrada Pupka. Obie drużyny bombardowały bramki strzałami z dystansu próbując wykorzystać złe warunki atmosferyczne, gdyż przy tak mocnych uderzeniach i śliskiej piłce i murawie różne cuda mogły się wydarzyć. Obaj golkiperzy stawali jednak na wysokości zadania i do przerwy wydawało się, że Kurpiewski kontroluje przebieg spotkania i jeżeli tylko zagra tak solidnie z tyłu jak nas do tego przyzwyczaił to odniosą kolejne zwycięstwo. Po krótkiej przerwie obie ekipy wyszły walczyć o trzy punkty w drugiej połowie. Trzeba zaznaczyć, że w obu ekipach zabrakło liderów tych że ekip, w BTSie zabrakło Pawła Zalewskiego, natomiast w ekipie PHU brakowało Grzegorza Jankowskiego. Bez wątpienia gdyby Ci dwaj zawodnicy stawili się na niedzielny mecz emocji było by jeszcze więcej. Tych jednak i tak nie brakowało. Obie drużyny pokazały, że nastawiają się na grę ofensywną momentami zapominając, że trzeba też bronić dostępu do własnej bramki. Jako pierwsi błąd rywali wykorzystali gospodarze, a dokładniej Adam Klimaszewski nie dał szans bramkarzowi gości na skuteczną interwencję. Wynik 2:2 utrzymywał się przez kilka najbliższych minut, jednak w końcu ktoś musiał popełnić błąd i po raz kolejny ekipą popełniającą błąd była drużyna PHU, a skutecznie gafę obrońców wykorzystał Tomasz Kozłowski. W drużynie gospodarzy wybuchł szał radości, wszyscy byli bardzo zadowoleni z przebiegu spotkania, jednak dość szybko zostali uciszeni przez Piotra Firmugę, który zupełnie niepilnowany dostał piłkę w okolicach i nie miał problemu z pokonaniem bramkarza gospodarzy. W jednej z kolejnych sytuacji bramkowych nie popisali się zawodnicy BTSu, najpierw Nowacki nie wykorzystał idealnej sytuacji do zdobycia bramki gubiąc piłkę, obrońcy wybili ją na aut, Paweł szybko podał ją do Grzegorza Danowskiego, który nieporadnie przyjmował futbolówkę i sytuacja na zdobycie bramki została zmarnowana. Końcówka spotkania była niesamowicie emocjonująca, Paweł Nowacki nie miał siły wracać się po wszystkich akcjach ofensywnych i po jednym z takich braków powrotu niespodziewanie dostał piłkę na 17 metrze przed bramką gości, zawodnik chyba zbyt bardzo się podekscytował, gdyż mając do wyboru przeróżne możliwości, takie jak minięcie bramkarza, czy posłanie piłki nad nim, zdecydował się na strzał kilka metrów od bramki Korytkowskiego, mimo iż na podjęcie decyzji o tym co zrobić miał naprawdę mnóstwo czasu, gdyż obrońcy PHU byli bardzo daleko od własnej bramki zaangażowani w akcje ofensywne swojego zespołu. Chwilę później Mirosław Jatczak z ekipy gości mógł dać zwycięstwo swojej drużynie, dostał idealne podanie ze skrzydła i stojąc przed polem karnym oddał mocny celny strzał w światło bramki, jednak Konrad Pupek pewnie interweniował. Po chwili długie podanie dostał Grzegorz Danowski z BTSu i stanął oko w oko z bramkarzem PHU, Grzegorz ładnym zwodem minął bramkarza i mając przed sobą pustą bramkę…… został sfaulowany i sędzia bez cienia wątpliwości wskazał na rzut karny, trzeba przyznać, że była to jak najbardziej słuszna decyzja arbitra, który bardzo dobrze prowadził to spotkanie. Zawodnicy gości byli załamani, gdyż była to ostatnia akcja spotkania i wiedzieli, że w przypadku straty bramki poniosą pierwszą porażkę w MLPN. Drużyna BTSu miała kapitalną szansę do zdobycia trzech punktów, ciężko było wybrać zawodnika, który wykona rzut karny, w końcu do wykonania „jedenastki” zdecydował się Tomasz Kozłowski, skoncentrowany Adam Korytkowski w bramce PHU wierzył, że uda mu się obronić ten strzał, zawodnik BTSu wziął rozbieg, strzelił, bramkarz rzucił się w lewy róg bramki, a piłka……. zatrzepotała w prawym rogu i gospodarze mogli cieszyć się ze zdobycia trzech punktów. Wszyscy zgromadzeni przy boisku stwierdzili, że było to niezwykle emocjonujące spotkanie i najsprawiedliwszym wynikiem byłby remis, jednak w piłce nie chodzi o sprawiedliwość, a o to kto zdobędzie więcej bramek. Tym razem lepsi okazali się zawodnicy BTSu, a PHU poniósł pierwszą porażkę w sezonie i od razu spadł na trzecią pozycję. Na pozycję wicelidera awansowała właśnie drużyna BTSu, tracąca do lidera 4 punkty, podobnie jak PHU Kurpiewski i podobnie jak Kurpiewski mają oni do rozegranie jedno zaległe spotkanie. Można powiedzieć, że gospodarze są ekipą rozstrzygającą wyniki na swoją korzyść w samych końcówkach, gdyż jest to bodajże 4 spotkanie w którym o wyniku decydują ostatnie sekundy. Tylko Baltica Travel była w stanie wygrać z ekipą BTSu w samej końcówce spotkania, wszyscy inni doznali porażek. Do szóstki kolejki z tego spotkania trafił Grzegorz Danowski, który zdobył najszybsza bramkę w MLPN i w ostatnich sekundach wywalczył rzut karny dający trzy punkty jego drużynie. Już za tydzień BTS podejmie nieprzewidywalny Promil Drozdowo, natomiast PHU Kurpiewski podejmie lidera rozgrywek Baltica Travel i na to spotkanie z pewnością będą zwrócone oczy wszystkich obserwatorów. W przypadku porażki Turystycznych i zwycięstwa BTSu to właśnie BTS zostanie liderem rozgrywek, a Baltica spadnie na drugie, bądź trzecie miejsce.
BTS Szymańścy – PHU Kurpiewski 4:3 (1:2)
niedziela, 20 czerwca 2010, godz. 17.00
Bramki: 1-0 Danowski, 1-1 Firmuga, 1-2 Krajewski, 2-2 Klimaszewski, 3-2 Kozłowski, 3-3 Firmuga, 4-3 Kozłowski
Bramki: 1-0 Danowski, 1-1 Firmuga, 1-2 Krajewski, 2-2 Klimaszewski, 3-2 Kozłowski, 3-3 Firmuga, 4-3 Kozłowski
Kartki:
Żółte: Paweł Nowacki (BTS Szymańscy) – za faul, Adam Klimaszewski (BTS Szymańscy), Mirosław Jatczak (PHU Kurpiewski) – dosadne okazywanie złości, Janusz Toczko (PHU Kurpiewski)
BTS Szymańscy: Konrad Pupek – Karol Szymański, Edward Kuczyński, Damian Jarosiewicz, Tomasz Kozłowski, Arkadiusz Nowacki, Paweł Nowacki, Adam Klimaszewski, Grzegorz Danowski, Adam Kraszewski
PHU Kurpiewski: Adam Korytkowski – Rafał Krajewski, Mirosław Jatczak, Wojciech Zieliński, Krzysztof Fabiszewski, Janusz Toczko, Piotr Firmuga, Andrzej Aleksiewicz
Po raz kolejny brak skuteczności
Gdy zaczynało się kolejne spotkanie emocje po poprzednim spotkaniu dopiero powoli opadały, a na boisku przy Katyńskiej nie było już tak wielu kibiców. Spotkanie zapowiadało się ciekawie gdyż naprzeciw siebie stanęły drużyny Łomżycy i FC Żółwik. Gospodarze grają w kratkę i ciężko ocenić ich formę, goście natomiast przez ostatnie kilka spotkań borykają się ze strasznym brakiem skuteczności. Gdy do bramki Łomżycy trafił Filip Jarmosz wydawało się, że tym razem w końcu Żółwiki się przełamią i zdobędą więcej bramek. Kto na to liczył ten się przeliczył. Fakt, że bramkarze obu ekip byli w znakomitej dyspozycji i ratowali swoje zespoły wielokrotnie przed stratą bramki, jednak nie usprawiedliwia to ekipy gości. W pierwszej części spotkania byliśmy świadkami trafienia Pawła Filipkowskiego, który nie dał szans bramkarzowi gości na skuteczną interwencję i pierwsza część spotkania zakończyła się remisem 1:1. W drugiej połowie obie ekipy ostrzeliwały bramki rywali, jednak w tej części tylko Jakub Zielewicz wyciągał piłkę z siatki, a zrobił to dwukrotnie za sprawą strzałów Przemysława Obryckiego i Pawła Filipkowskiego. Obaj bramkarze spisywali się naprawdę dobrze, a goście mogą mieć pretensje sami do siebie za to, że w dalszym ciągu ostrzeliwują z dystansu bramkę rywali, albo liczą na to, że wszystko za nich w ataku zrobi Łukasz Korolczuk, który jednak po wcześniejszych kapitalnych występach został najwyraźniej zauważony przez rywali i jest naprawdę solidnie pilnowany i w dwóch ostatnich meczach nie zdobył żadnej bramki. W piątkowym sparingu z Balticą Travel proponujemy trochę pograć piłką i nie ostrzeliwać siatki za bramką Rakowskiego. Dość nieoczekiwanie FC Żółwik zajmuje obecnie pozycję barażową, spadając z miejsca siódmego, natomiast Łomżyca awansowała na 6 pozycję. Do szóstki kolejki tego spotkania trafił znakomicie spisujący się w tak trudnych warunkach atmosferycznych bramkarz Radosław Kuzia.
Łomżyca – FC Żółwik 3:1 (1:1)
niedziela, 20 czerwca 2010, godz. 18.00
Bramki: 0-1 Jarmosz, 1-1 Filipkowski, 2-1 Obrycki, 3-1 Filipkowski
Bramki: 0-1 Jarmosz, 1-1 Filipkowski, 2-1 Obrycki, 3-1 Filipkowski
Łomżyca: Radosław Kuzia, Krzysztof Barszcz, Marcin Konopka, Paweł Filipkowski, Przemysław Obrycki, Wojciech Podbielski, Marcin Piotrowski, Kamil Kotlewski, Sebastian Raś
FC Żółwik: Jakub Zielewicz – Łukasz Korolczuk, Marcin Krzyżkowiak, Konrad Krzyżkowiak, Paweł Kozikowski, Marek Rogalski, Krzysztof Żuk, Paweł Cholewicki, Krzysztof Cholewicki, Filip Jarmosz
FC Żółwik: Jakub Zielewicz – Łukasz Korolczuk, Marcin Krzyżkowiak, Konrad Krzyżkowiak, Paweł Kozikowski, Marek Rogalski, Krzysztof Żuk, Paweł Cholewicki, Krzysztof Cholewicki, Filip Jarmosz
Spotkanie ostatniej szansy
O godzinie 19:00 na boisko wybiegły jak na razie najsłabsze drużyny MLPN, czyli Rocco i Jantar Hattrick Łomża. Zwycięzca tego spotkania miał utrzymać szansę na wyjście ze strefy spadkowej, natomiast przegrany zapewne jeszcze przez bardzo długi okres czasu będzie zajmował ostatnie miejsce w tabeli. Jantar tradycyjnie już stawił się na boisku w licznej obsadzie i zabrakło im miejsc w protokole, żeby zapisać wszystkich zawodników, natomiast Rocco dzisiaj wyjątkowo słabo zaprezentowało się pod względem frekwencji i na mecz dotarło ledwie ośmiu zawodników w pomarańczowych strojach. Jak wielokrotnie pokazało to boisko nie liczy się ilość a jakość i to Rocco lepiej zaprezentowało się w tym spotkaniu do przerwy prowadząc już dwa do zera, a szczęśliwymi strzelcami zostali Dariusz Jarosiński i Norbert Sznajder. Zespół Roberta Cierpikowskiego w dobrych nastrojach mógł zejść na przerwę, natomiast Jantar zastanawiał się jak jeszcze odwrócić losy spotkania. W drugiej połowie jeszcze jedną bramkę zdobyła drużyna Rocco, a strzelcem został Marek Sokołowski. Goście trochę podenerwowani zdołali w końcu pokonać bramkarza rywali i Łukasz Święcki, który pięknym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans na skuteczną interwencję Robertowi Cierpikowskiemu. Szybko jednak byliśmy świadkami odpowiedzi ze strony Rocco i Jacek Okurowski podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Jantar było już stać tylko na jedną bramkę Krzysztofa Karwowskiego. W spotkaniu o życie Rocco zdobyło trzy punkty co dało im awans na 10 miejsce w tabeli, natomiast Jantar pozostał na ostatniej pozycji, którą zapewne nieprędko opuści, choć oczywiście, życzymy drużynie z Hattricka jak najlepiej i żeby w każdym spotkaniu zagrali tak jak w pierwszej połowie spotkania z Balticą Travel, gdzie prowadzili 2:1. Do szóstki kolejki tego spotkania trafił Tomasz Czechowski z drużyny Rocco, który swoimi pewnymi interwencjami w obronie nie dawał pograć napastnikom Jantaru.
Rocco – Jantar Hattrick Łomża 4:2 (2:0)
niedziela, 20 czerwca 2010, godz. 19.00
Bramki: 1-0 Jarosiński, 2-0 Sznajder, 3-0 Sokołowski, 3-1 Święcki, 4-1 Okurowski, 4-2 Karwowski
Bramki: 1-0 Jarosiński, 2-0 Sznajder, 3-0 Sokołowski, 3-1 Święcki, 4-1 Okurowski, 4-2 Karwowski
Rocco: Robert Cierpikowski – Norbert Sznajder, Arkadiusz Tunkiewicz, Marek Sokołowski, Piotr Kołodziejczyk, Jacek Okurowski, Darek Jarosiński, Tomasz Czechowski
Jantar Hattrick Łomża: Rafał Mazur – Tomasz Skrzecz, Krzysztof Karwowski, Piotr Matejkowski, Tomasz Górski, Wojciech Dąbrowski, Paweł Pogorzelski, Łukasz Święcki, Daniel Wądołowski, Daniel Wykowski, Maciej Wróblewski, Tomasz Jesionkowski
Zwycięstwo zgodnie z planem
W ostatnim spotkaniu niedzielnych zmagań nikt z drużyny gospodarzy nie zakładał straty punktów. Do rywalizacji przystąpiły drużyny P.B.H. MARPOL i Promil Drozdowo. Gospodarze postawili na twardą grę w obronie i wyprowadzanie kontrataków, natomiast goście zgodnie z przewidywaniami nie zaskoczyli obserwatorów i nastawili się na strzelanie na bramkę z każdej możliwej pozycji z połowy przeciwnika. Szybko okazało się, że taktyka MARPOLu okazała się skuteczniejsza i została udokumentowana dwoma bramkami, najpierw Dariusz Jędrzejewski, a potem Paweł Zych pokonali Grzegorza Hermanowskiego i do przerwy gospodarze mogli cieszyć się z prowadzenia 2:0. Taktyka po przerwie nie zmieniła się w dalszym ciągu MARPOL stał twardo w obronie a Promil bombardował głównie siatkę za bramką Janusza Karwowskiego. Konsekwencja taktyczna okazała się bardzo dobrym rozwiązaniem, Adam Zduńczyk, który szuka formy z początku rozgrywek pokonał bramkarza rywali i mieliśmy już 3:0. Wydawało się, że gospodarze pewnie dowiozą to zwycięstwo do końca strzelając kolejne bramki, jednak Promil przebudził się i bomy z dystansu w końcu znalazły miejsce w siatce rywali, najpierw Artur Nikonowicz pokonał bramkarza MARPOLu, a chwilę później pozazdrościł mu Mateusz Ciuchnicki i strzelił kontaktową bramkę. Gości stać było w tej części spotkania tylko na te dwa trafienia, natomiast gospodarze jeszcze dwukrotnie trafiali do siatki, odpowiednio Jędrzejewski i Zduńczyk ustalil;i wynik spotkania na 5:2 dla MARPOLu, który wrócił na 4 miejsce spychając z tej lokaty Promil, który aktualnie zajmuje pozycję piątą.
P.B.H.MARPOL – Promil Drozdowo 5:2 (2:0)
niedziela, 20 czerwca 2010, godz. 20.00
Bramki: 1-0 Jędrzejewski, 2-0 Zych, 3-0 Zduńczyk, 3-1 Nikonowicz, 3-2 Ciuchnicki Mateusz, 4-2 Jędrzejewski, 5-2 Zduńczyk
Bramki: 1-0 Jędrzejewski, 2-0 Zych, 3-0 Zduńczyk, 3-1 Nikonowicz, 3-2 Ciuchnicki Mateusz, 4-2 Jędrzejewski, 5-2 Zduńczyk
Kartki:
Żółte: Paweł Zych (P.B.H.MARPOL) – za faul
Żółte: Paweł Zych (P.B.H.MARPOL) – za faul
P.B.H.MARPOL: Janusz Karwowski – Adam Zduńczyk, Adam Gajownik, Paweł Zych, Artur Gąsiewski, Paweł Bartliński, Dariusz Jędrzejewski, Krzysztof Rybakiewicz, Łukasz Kopacz, Paweł Żabiński
Promil Drozdowo: Grzegorz Hermanowski – Paweł Ciuchnicki, Mateusz Ciuchnicki, Artur Nikonowicz, Robert Chaberek, Kamil Kędziorek, Sławomir Kalicki, Artur Dziemiński, Paweł Sierzputowski
długo jeszcze mam czekac ;)
OdpowiedzUsuńAnonimowy może też się podpisać. Natomiast dodawanie opisów spotkań nie jest sprawą priorytetową i zostają dodane, kiedy znajdę chwilę czasu, żeby to napisać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marcin Jórzak
By dokładnie opisać spotkania, podając dodatkowo składy i strzelców bramek potrzeba nieco czasu. Nie gorączkujmy się! Trochę wyrozumiałości dla prowadzących portal!
OdpowiedzUsuń